Witam forumowiczów,
Piszę w sprawie problemów, jakie mam z Żoną. Mamy niewiele ponad 30 lat i jedno małe dziecko. To co mi
przeszkadza w relacjach z Nią zaczęło się jakieś pół roku temu. Może nie jest to problem z tych ciężkich, ale szybko narasta
i podowoduje u mnie często pogorszone samopoczucie i niechęć do życia. Żona jakiś czas temu zaczęła się opuszczać w obowiązkach
domowych. Rzadko gotuje, a jeżeli już coś to rzadko kiedy coś co bym ja chciał zjeść. Wie co lubię ale rzadko to zrobi. A przeciez
jeszcze jakiś czas temu pytała się o to co ugotować. Co do sprzątania to tez sie ociąga. Chciałem wprowadzić jakis podział na to co kto robi, jednak
gdy tylko zaczyna się o to rozmowa ona zaraz się złości i krzyczy że podział będzie niesprawiedliwy. W gotowaniu też chciałem wprowadzić
podział, na co znowu Ona że próbuje ja wbić w rolę i żadna dyskusja nie ma sensu...
Wiem że od jakichś 10 miesięcy dowiedzieliśmy się o złośliwym nowotworze jej mamy. Żona często będąc u nich w domu obwiniała
Ojca że Jej mama musi dużo robić za niego a on jest leniwy, teraz żony pretensje się nasiliły. U nas czuję tak jakby przeniosła te pretensje do mnie... A czym ja sobie
na to zasłużyłem, chyba jej za dużo pozwalam. Często mam wrażenie, że więcej w związek wkładam niż otrzymuję z powrotem...
A jakiekolwiek rozmowy z Żoną, nad tym co mi się nie podoba, kończą się tym że ona się szybko wkurza, mnie wkurza i ogólnie jest pozamiatane...
Już nie wiem jak z Nią rozmawiać...
Byłbym wdzięczny za jakieś wskazówki. A może ktoś był w podobnej sytuacji?